Rekord Bielsko-B. - Zantka Chorzów 1:1 ( 0:0)

Mogło być lepiej.

14-09-2008 23:20

 

1:0 – Przemysław Kasperek w 80 min.

1:1 – Piotr Szczyrba w 92 min.

REKORD: Maciej Rozmus – Wojciech Jodłowiec (od 85 min. Jakub Denys), Michał Widłok, Konrad Mojżesz, Dariusz Sierota, Dawid Ogrodzki (od 46 min. Dominik Zieliński), Sebastian Palarczyk (od 55 min. Jacek Włoch), Piotr Ceglarz (od 60 min. Krzysztof Malczewski), Przemysław Kasperek, Bartłomiej Mika, Dominik Wieczorek.

BIELSKO-BIAŁA (14 września 2002 r. g. 12.00). W spotkaniu z Zantką Chorzów miało być i powinno być lepiej. Pokonanie Zantki Chorzów zapewne leżało w granicach możliwości juniorów Rekordu. Do 80 minuty rekordziści nie potrafili jednak sforsować obrony gości, a w doliczonym czasie gry utrzymać korzystnego wyniku.

Był to pierwszy mecz, w którym drużyna juniorów Rekordu wystąpiła w roli faworyta. Miała też przewagę w środku pola przez większą część spotkania. Brakowało jednak precyzji w akcjach ofensywnych. Strzałów na bramkę gości bielszczanie oddali sporo, lecz z reguły nie były one przygotowane w sposób gwarantujący zdobycie gola. Brakowało ponadto tzw. ostatniego podania. Dobrze spisującego się golkipera gości udało się pokonać dopiero w 80 min., kiedy to do piłki po idealnym dośrodkowaniu Jacka Włocha z prawego skrzydła dobiegł Przemysław Kasperek i strzałem głową z linii 5 metrów pod poprzeczkę zapewnił rekordzistom prowadzenie. Gospodarze czuli się zwycięzcami do przedostatniej minuty meczu. Bartłomiej Mika niepotrzebnie stracił piłkę pod bramką gości. Futbolówkę wyekspediował stoper Zantki pod pole karne Rekordu. Akcja chorzowian zakończyła się rzutem rożnym, po wykonaniu którego piłka trafiła pod nogi najgroźniejszego strzelca Zantki Piotra Szczyrby. Zawodnik gości kopnął piłkę bez namysłu z 20 metrów. Futbolówkę próbował odbić bramkarz Maciej Rozmus, ale mimo jego interwencji  wpadła pod poprzeczkę. Wkrótce arbiter odgwizdał koniec spotkania.

– Jestem w szoku. Jeszcze do mnie nie dotarło, że „przegraliśmy” z Zantką, remis bowiem należy uznać za naszą porażkę – powiada trener Rekordu Mirosław Szymura. – Goście sprawili sensację, gdyż na tym boisku zdecydowanie przegrała Polonia Bytom… Kiedy sędzia pokazał, że dolicza trzy minuty, za wszelką cenę należało utrzymać wynik. Do tej pory strzelaliśmy z każdej pozycji przed bramką i Bartek Mika zamiast strzelić również tym razem, stracił futbolówkę na rzecz stopera, który wybił ją pod naszą bramkę i goście wywalczyli rzut rożny. Daliśmy się przegłówkować. Piłka trafiła do zawodnika, który stał kilka metrów przed polem karnym. Ktoś powinien się wtedy w jego kierunku rzucić i zablokować piłkę nogą, albo jakąś inną częścią ciała… Nikt się nie ruszył i rywal kopnął piłkę w kierunku bramki i na nasze nieszczęście wpadła ona ponad naszym bramkarzem do bramki – uważa Mirosław Szymura.

Szkoleniowiec Rekordu powiada, iż w fakcie, że są to dopiero juniorzy, trzeba poszukać wybaczenia. Jego zdaniem, takie rzeczy się zdarzają zwłaszcza wówczas, gdy zespół jest faworytem.

– Na tym polega urok gry z drużynami słabszymi, z którymi każdy wygrywa… Musimy ten remis przetrawić. Odpocząć po ciężkim tygodniu i patrzeć naprzód. Stracone dwa punkty trzeba teraz „odpracować” na trudnym terenie – twierdzi trener Mirosław Szymura.

Jan Picheta/admin

powrót

grigor159

Data dodania:15-09-2008 17:46

grzegorz a nie piotr:D

Treść komentarza:

Login:

Hasło:

Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto