Rekord - Polonia 0:0

Pierwszym sygnałem ostrzegawczym dla gospodarzy była sytuacja z trzeciej minuty spotkania. Z 25-ciu metrów uderzył Maciej Skupień, a piłka opuszczając boisko otarła się o poprzeczkę. Nie da się ukryć, że optyczna przewaga należała na wstępie do przyjezdnych, co zmusiło defensorów Rekordu do dużego wysiłku. Po upływie kwadransa gra wyrównała się. Parokrotnie na bramkę gości nacierali Daniel Lech i Paweł Budniak. Najdogodniejszej sytuacji do zdobycia gola nie wykorzystał w 18 minucie Piotr Ceglarz, który nieudanie lobował bramkarza Polonii - Kacpra Kłopockiego. Pięć minut później miejscowi przeprowadzili wzorowo atak pozycyjny, ale na finał Wojciech Łysoń nieznacznie chybił. Z każdą minutą podopieczni Wojciecha Boreckiego coraz lepiej radzili sobie z rozgrywaniem piłki w polu, w czym ustępowali im przyjezdni, ale brakowało tzw. ostatniego podania. Siłą rzeczy nie było klarownych okazji do zdobycia gola. Z ważniejszych wydarzeń pierwszej części trzeba odnotować kontuzję Damiana Krzyżaka, który opuścił boisko z urazem kręgosłupa. Drugie 45 minut rozpoczęło się od śmiałych, ofensywnych zapędów gospodarzy. Kilka akcji oskrzydlających mogło zakończyć się bramkowym efektem. W 56 minucie po dośrodkowaniu P. Budniaka bliski szczęścia był W. Łysoń. futbolówka o centymetry minęła słupek. Jeszcze lepszej okazji nie wykorzystał w 66 minucie P. Budniak. Po nieporozumieniu bramkarza ze stoperem napastnik Rekordu główkował z pięciu metrów do opuszczonej bramki. Niestety "Magic" nie trafił czysto w piłkę i goście zażegnali niebezpieczeństwo. W 73 minucie na solową akcję zdecydował się Daniel Kasprzycki. Kilkudziesięciometrowy rajd kosztował kapitana gospodarzy tak wiele zdrowia, że zabrakło już sił na mocne uderzenie w kierunku bramki Polonii. Ich choć już do końca potyczki bielszczanie byli stroną aktywniejszą, to wynik nie uległ zmianie. Było ku temu kilka szans, ale każde z uderzeń "rekordzistów" było niecelne.