Seniorska drużyna piłkarska wznowiła zajęcia treningowe.
Rozmowa z trenerem czwartoligowej drużyny Rekordu Wojciechem Boreckim.
16-01-2009 9:57
– Już dawno nie trenował Pan zespołu grającego na takim szczeblu rozgrywek. Co sprawiło, że podjął Pan pracę z drużyną IV ligi?
– Złożyło się na to kilka przyczyn. Po pierwsze nie muszę już błyszczeć w ekstraklasie. Owszem miałem różne propozycje, ale nie jestem typem człowieka, który szuka pracy w klubach nieprzygotowanych do gry w wyższych klasach, mimo że niektóre z nich nawet tam grają. Wolę merytoryczną robotę, zwłaszcza z młodzieżą. Adrenalina jest zresztą taka sama w I lidze, ekstraklasie czy w IV lidze i niższych klasach rozgrywkowych. Po przerwie w pracy trenerskiej ciągnęło mnie do piłki, ale powiedziałem sobie, że z Bielska-Białej nie wyjadę, gdyż na stałe związałem się z tym miastem poprzez biznes i inne sprawy. Trafiłem na prezesa Janusza Szymurę, który ma bardzo dobrze zorganizowany klub. W Rekordzie jest świetna atmosfera do pracy. Przypomniały mi się od razu czasy Podbeskidzia, w którym zaczynałem od V ligi! Tam też mieliśmy podobne ambicje, jak tu obecnie. Myślę, że warto byłoby powtórzyć tamtą drogę…
– Drużynę Podbeskidzia budował pan bardzo konsekwentnie od podstaw i od formacji defensywnych. Sprowadził Pan najpierw rutynowanego bramkarza Jarosława Matusiaka i obrońców Jarosława Bujoka i Roberta Piekarskiego, rozgrywającego Grzegorza Więzika, a potem dodawał młodych, szybkich pomocników i bramkostrzelnych napastników, jak Tomasz Moskała czy Sebastian Olszar. Czy tu też Pan spróbuje zbudować w podobny sposób perspektywiczny zespół?
– Poza Grzegorzem Więzikiem i Tomaszem Moskałą w V lidze nie było jeszcze tych zawodników, o których Pan mówi. Była mniej lub bardziej anonimowa młodzież. Któż znał wówczas Tomasza Moskałę czy Marka Sokołowskiego? Z rutynowanych piłkarzy w V lidze grał tylko Grzegorz Więzik i chwilowo Krzysztof Zagórski. Tutaj także widzę wielki potencjał w rekordowej młodzieży, a praca z młodzieżą była zawsze moją dewizą. Piłka jest dla ludzi, którzy potrafią się przestawić na profesjonalny sposób myślenia. Mam nadzieję, że się nie mylę i moi podopieczni będą umieli w ten sposób myśleć. Mniemam, że wielu z piłkarzy Rekordu może zrobić karierę w wyższych klasach rozgrywkowych. Prawdą jest jednak, że budowę zespołu trzeba zacząć od solidnego bramkarza. Dlatego wyszukałem Rafała Jacaka, który przyszedł do nas ze Spójni Landek.
– Rekord jest specyficznym klubem, w którym aż trzy zespoły walczą o różne stawki – czwartoligowcy i juniorzy starsi o utrzymanie w swych grupach rozgrywkowych, a „halowcy” o jak najwyższe cele w I Polskiej Lidze Futsalu. Niektórzy zawodnicy mogą grać w każdej z tych drużyn! Czy uważa Pan, że uda się z korzyścią dla wszystkich pogodzić tak sprzeczne interesy?
– Myślę, że najważniejszą sprawą jest utrzymanie się w IV lidze i Śląskiej Lidze Juniorów. Sądzę, że sytuacja dojrzała do tego, że „futsalowców” trzeba oddzielić od dużej piłki. W pierwszym etapie przygotowań poszedłem na kompromis i „halowcy” nie trenują do 9 lutego, aż ich sytuacja w lidze się wyklaruje. Od tego momentu chcę ich widzieć u siebie. Ścisła kadra liczyć będzie wtedy tylko 22-23 zawodników. Oczywiście elastycznie będziemy podchodzić do obu zespołów z dużego boiska, bo chcę, żeby juniorzy starsi utrzymali się w Śląskiej Lidze Juniorów. Jeśli nawet zabiorę do gry w seniorach kilku juniorów, to mamy tak liczną kadrę uzdolnionej młodzieży, że nie boję się o poziom sportowy zespołu juniorskiego.
Rozmawiał Jan Picheta
Jan Picheta
Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto
stach
Data dodania:16-01-2009 13:52
Życzę powodzenia Trenerze i wierzę że Rekord nie spadnie z IV ligi pod pana wodzą.