Rekord - LKS Łąka 1:4 (0:2)

Sparing drużyny seniorów.

21-02-2009 13:15

BIELSKO-BIAŁA (21 lutego g. 10.00). Drugi mecz sparingowy Rekordu toczył się już w lepszych warunkach niż pierwszy. Ekipa pracowników w nocy doprowadziła boisko ze sztuczną trawą do gry i dlatego spotkanie doszło do skutku. Niestety rekordziści szybko stracili dwa gole.

– Na razie drużyny rywali nie wypracowują sobie sytuacji strzeleckich, lecz dochodzą do nich po naszych błędach. W spotkaniu z LKS Łąka w pierwszym przypadku było to poślizgnięcie obrońców, a w drugim rzut karny po przypadkowym zagraniu ręką Dawida Stajerskiego. Zaczęliśmy grać dopiero po stracie dwóch goli – stwierdził skrzydłowy Rekordu Daniel Lech. – W drugiej połowie osiągnęliśmy przewagę, której efektem była bramka Daniela Kasprzyckiego. Wówczas jednak znów popełniliśmy błędy, po których Krzysztof Koczur strzelił kolejne dwa gole. Pierwszy po szybko wykonanym rzucie wolnym, a drugi po ataku gości prawą stroną i zamknięciu akcji z lewej. Wydaje mi się, że graliśmy lepiej, niż wskazuje wynik, ale głupio straciliśmy gole – dodał Daniel Lech.

– Boisko zostało dobrze przygotowane do gry, dlatego można rzetelniej ocenić naszą postawę. Niestety, mamy przed sobą bardzo dużo pracy, ale – z drugiej strony – nie można popadać w pesymizm. Owszem szwankuje utrzymywanie przy piłce, mamy sporo prostych strat; także pod względem fizycznym ustępowaliśmy rywalom, było jednak kilka pozytywnych aspektów, gdyż przeprowadziliśmy kilka dobrych akcji. Niestety zbyt szybko straciliśmy gole i nie dało się zniwelować niekorzystnego rezultatu – stwierdził jeden z najmłodszych piłkarzy Rekordu Dawid Stajerski.

Krytyczny wobec postawy rekordzistów był również obrońca Krzysztof Kania.

– Musimy dużo popracować nad grą, bo na razie to jest dramat. Co prawda w drugiej części meczu nie graliśmy źle, a Daniel Kasprzycki strzelił ładnego gola. Otrzymał piłkę w okolicach „16” i uderzył mocno, płasko w krótki róg. Niestety źle skończyło się spotkanie dla Pawła Suskiego. W  starciu podbramkowym uderzył go bramkarz gości i nasz zawodnik ma prawdopodobnie złamany nos – stwierdził Krzysztof Kania.  

Na usprawiedliwienie rekordzistów należy powiedzieć, że nie wszyscy z nich byli mocno eksploatowani w tym spotkaniu. Zawodnicy, którzy w niedzielę zagrają z Radanem, tacy jak Piotrowie Bubec i Szymura czy Wojciech Łysoń, grali tylko 30 minut.

Jan Picheta

powrót

Treść komentarza:

Login:

Hasło:

Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto