Concordia Knurów - Rekord Bielsko-Biała 3:1 (0:0)

Widział tylko sędzia.

9-08-2008 20:29

0:1 – Wojciech Łysoń w 51 min.
1:1 – Damian Tkocz w 64 min.
2:1 – Tomasz Dura w 69 min.
3:1 – Mateusz Mikulski w 88 min.
REKORD: Maciej Wnętrzak – Jacek Włoch (od 84 min. Sebastian Łaciak), Paweł Szczotka, Dawid Stajerski (czerwona kartka w 30 min.), Marcin Woźny, Wojciech Łysoń, Daniel Kasprzycki, Piotr Szymura, Piotr Pawełek, Daniel Lech (od 71 min. Łukasz Mentel), Paweł Suski.


KNURÓW (9 sierpnia 2008 r. g. 17.00). Czwartoligowy debiut drużyny Rekordu nie był zbyt udany, aczkolwiek w meczu z innym beniaminkiem bielszczanie przez długie minuty mieli więcej z gry i mogli pokusić się nawet o powrót do Cygańskiego Lasu z kompletem punktów.

Zaczęło się bardzo obiecująco, gdyż od falowych ataków Rekordu. Gospodarze grali początkowo bardzo nerwowo i rekordziści opanowali środek pola. Już w 3 min. Marcin Woźny mógł otworzyć wynik, lecz piłka po jego strzale głową z czterech metrów minęła poprzeczkę bramki Concordii. W 14 min. bardzo aktywny w pierwszej połowie Paweł Suski strzelił z 17 metrów w światło bramki. Golkiper gospodarzy odbił piłkę, która dotarła pod nogi Daniela Kasprzyckiego. Pomocnik zespołu gości nie trafił czysto w piłkę, strzelił zbyt lekko i bramkarz bez kłopotów obronił jego strzał z 12 metrów. Gospodarze pierwszy groźny strzał oddali dopiero w 23 min. Maciej Wnętrzak był na posterunku i obronił uderzenie zza linii pola karnego. W 24 min. przed bramkę knurowian przedarł się Daniel Lech. Strzelił lobem ponad bramkarzem z 15 metrów, ale piłka minęła także bramkę gospodarzy.

Decydujący moment dla dalszego przebiegu gry nastąpił w 30 min. spotkania. Arbiter Piotr Szczerba z Sosnowca uznał, że stoper Rekordu 17-letni Dawid Stajerski przeszkodził w przejęciu piłki w dogodnej sytuacji przez napastnika gospodarzy i za – jak się wyraził – rozmyślne popchnięcie rękami w plecy, czyli tzw. akcję ratunkową ukarał zawodnika gości czerwoną kartką. Dawid Stajerski zarzekał się po meczu, że nic takiego nie zaszło i zasłaniał się przed przeciwnikiem ręką. Postawą sędziego byli zdziwieni także zawodnicy Concordii. W tej sytuacji trudno wątpić w prawdomówność juniora Rekordu. Jego miejsce w linii defensywy rekordzistów zajął od tej pory rozgrywający Piotr Szymura.

W pierwszej połowie odnotowaliśmy jeszcze niecelne strzały na obie bramki – Tomasza Szymury w 38 min. i Piotra Pawełka w 43 min. Na minutę przed gwizdkiem na przerwę gospodarze mieli dwie znakomite okazje do strzelenia gola. Najpierw jednak Marcin Woźny zachował się bardzo przytomnie i zablokował strzał do pustej bramki, a chwilę później Tomasz Szymura strzelił po rzucie rożnym z dwóch metrów nad bramką gości.

Drugą połowę rekordziści zaczęli w dobrym stylu, niezrażeni tym, iż gospodarzy jest na murawie o jednego więcej. W 51 min. wbiegający w pole karne Wojciech Łysoń otrzymał idealne podanie od Daniela Kasprzyckiego, minął bramkarza gospodarzy i strzelił z bardzo ostrego kąta do opuszczonej bramki. Mimo gry w dziesiątkę rekordziści nie ustępowali rywalom i nie dopuszczali ich do dogodnych sytuacji pod bramką Macieja Wnętrzaka. Kłopoty zaczęły się około pół godziny przed końcem meczu. W 64 min. wprowadzony przed chwilą na boisko, były zawodnik Ruchu Chorzów, osiemnastoletni Damian Tkocz wbiegł między obrońców Rekordu na „czystą” pozycję i strzałem z 15 metrów doprowadził do wyrównania. Parę minut później spiker zawodów zapowiedział, że sponsor Concordii, pan Szmaj ufundował dla strzelca zwycięskiej bramki dla miejscowych stuzłotową nagrodę. Pierwszym, który spełnił oczekiwania sponsora, był członek młodzieżowej kadry narodowej w futsalu, 21-letni Tomasz Dura. W 69 min. napastnik Concordii wykorzystał niezdecydowanie Pawła Szczotki, minął Macieja Wnętrzaka i skierował futbolówkę do pustej bramki. Tuż po utracie drugiego gola rekordziści natarli z determinacją na rywali. Po rzucie rożnym z piłką minął się Mateusz Żebrowski. Z prezentu 19-letniego bramkarza gospodarzy nie udało się jednak skorzystać nikomu z rekordzistów, mimo iż piłka „zatańczyła” już w okolicach linii bramkowej Concordii. W 74 min. Paweł Suski po dośrodkowaniu Piotra Pawełka popisał się strzałem „nożycami”, ale piłka minęła słupek bramki knurowian. W 88 min. wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Mateusz Mikulski skorzystał z nieuwagi stoperów gości i nieatakowany przez nikogo strzelił z okolicy „szesnastki” w tzw. długi róg bramki Macieja Wnętrzaka.

– Nie chcę komentować na gorąco decyzji sędziego, ale był to dla mnie urojony faul. O postawie arbitra świadczyć może fakt, że po usunięciu z boiska Dawida Stajerskiego nie dał nawet żółtej kartki Piotrowi Szymurze, który dwukrotnie „ciął” przeciwnika… Mimo gry w osłabieniu mogliśmy osiągnąć znacznie lepszy rezultat z przeciwnikiem, który był do pokonania. Niestety nie ustrzegliśmy się błędów w grze obronnej – stwierdził po meczu trener Rekordu Piotr Kuś.

W Knurowie została przerwana seria siedmiu wyjazdowych zwycięstw w meczach mistrzowskich Rekordu. Ostatni raz rekordziści zeszli bowiem pokonani 4 listopada 2007 r. w Dankowicach, kiedy to ulegli Pasjonatowi 0:3. Odtąd w każdym wyjazdowym spotkaniu mistrzowskim zdobywali trzy punkty.

Na usprawiedliwienie drużyny Rekordu trzeba powiedzieć, że w Knurowie zabrakło kilku podstawowych graczy, m. in. pauzującego za kartki Grzegorza Bogdana, kontuzjowanych Krzysztofa Kani i Krystiana Szczotki oraz chorego Mateusza Waliczka. Choćby dlatego linia obrony – zwłaszcza po zejściu z boiska Dawida Stajerskiego – musiała grać w mocno „eksperymentalnym” ustawieniu. Przed następnym meczem mistrzowskim z drużyną z Bojszów trener Piotr Kuś powinien mieć już niemal wszystkich najlepszych do swej dyspozycji, a wtedy i gra, i przede wszystkim jej wynik będzie dla Rekordu pomyślniejszy.

Jan Picheta

powrót

Treść komentarza:

Login:

Hasło:

Aby móc dodawać komentarze musisz posiadać konto:załóż konto